🐸 Kat Oddech Wymarłych Światów Recenzja
Toutes les critiques sur l'album Oddech wymarłych światów de KAT, classées par popularité. Avis, tests, ou simples fiches de lecture, chacun rédige ses critiques comme
Listen free to Kat – Oddech wymarlych swiatow. Discover more music, concerts, videos, and pictures with the largest catalogue online at Last.fm.
"Oddech wymarłych światów" to reedycja drugiej studyjnej po "666" i jej anglojęzycznej wersji "Metal and Helll" płyty Kata, która pierwotnie wydana została w 1988 roku. Album uznany został w licznych podsumowaniach jako jedna z najlepszych płyt w historii polskiej muzyki metalowej.
Album: Oddech wymarłych światów, Artist: KAT, MusicBrainzID: 5f3ddca2-c001-3ab0-a5c5-8fd12631acf6, data, artwork, cover, cdart, spine, back cover
KAT - Oddech wymarłych światów (1988) Prior to listening to this album for the 80's Thrash challenge, Kat had made little to no impact on my personal musical radar. Whenever their name came up I always vaguely associated it with The Great Kat and so consequently gave them a wide berth.
Oddech wymarłych światów est un album de KAT. null. 👉 16 décembre : Mise à jour du Journal de bord de SensCritique. Oddech wymarłych światów. 1987. 2
Opis produktu. Legenda polskiej sceny muzycznej powraca! Po latach oczekiwań fanów - ponownie w sprzedaży jedna z najbardziej klasycznych pozycji muzyki metalowej! "Oddech wymarłych światów" to reedycja drugiej studyjnej po "666" i jej anglojęzycznej wersji "Metal and Hell" płyty Kata, która pierwotnie wydana została w 1988 roku.
Find many great new & used options and get the best deals for KAT - Oddech Wymarłych Światów CD NEW & SEALED Polish Release at the best online prices at eBay! Free shipping for many products!
Kat - Oddech wymarłych światów [Full Album] Kat - Wyrocznia. KAT - Łza dla cieniów minionych (live) Running Wild - Port Royal (1988 FULL ALBUM)
5WeJ. 1. Łossod – 02:56; 2. Ośle – 05:35; 3. Tarło – 05:20; 4. Modłości – 05:38; 5. Baba zakonna – 04:44; 6. Popiór – 04:52; 7. Głowy w dół spuszczone – 05:28; 8. Dali na mszę – 06:08 Trudno zliczyć, ile razy w przeciągu ośmiu lat, które minęły od ukazania się płyty „Biało-Czarna” Roman Kostrzewski był pytany o przewidywaną datę premiery kolejnego albumu swojej inkarnacji Kata sygnowanej nazwą zespołu i jego nazwiskiem. Jednak ilekroć natrafiałem na wywiad, w którym padało to pytanie, tylekroć padała na nie inna odpowiedź. Sam czekałem, osobiście wielokrotnie zagajałem do muzyków przy okazji spotkań przed i po koncertach. Teraz te spekulacje są całkowicie nieistotne bo oto doczekaliśmy się: nowy, zawierający premierowy materiał album formacji Kat & Roman Kostrzewski stał się faktem. Po jego wysłuchaniu mogę jedynie krótko i treściwie oznajmić: warto było. Darzę jednakowym szacunkiem wszystkich muzyków, którzy kiedykolwiek grali w Kacie, a w trwającym od 2004 sporze między niegdysiejszymi dwoma centralnymi postaciami zespołu jestem osobą całkowicie bezstronną. Niemniej jednak uważam, że „Popiór” to zdecydowanie najlepszy album, który od rzeczonej daty ukazał się pod banderą Kat, z dopiskiem lub bez niego, a przesłuchałem i posiadam w swoich zbiorach wszystkie. Brzmieniowo nowa płyta jest jakby symbiozą patentów wykorzystanych na poprzedniczce z tymi, na których opiera się klasyczny longplay „Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach” z 1996 roku. Najlepiej słychać to w numerze „Głowy w dół spuszczone”, w którym niektóre riffy są jakby wyjęte żywcem z tej pierwszej, zaś połamany technicznie układ utworu od razu przywodzi na myśl tę drugą. Trochę mniej czytelne, ale również dostrzegalne podobieństwo między nową płytą a wymienionymi dwoma można usłyszeć w singlowym „Ośle”, który konstrukcyjnie jest typową dla Kata thrashową galopadą. W tej kompozycji słychać nawet echa zrewitalizowanych „Szóstek” z 2015 roku, konkretnie „Metalu i piekła” w tamtej wersji. Kolejnym złożonym, ciekawie zaaranżowanym numerem jest „Tarło”. Szybkie kanonady przeplatają się tu z wolniejszymi fragmentami, taką progresywną wielowątkowość w twórczości Kata zawsze bardzo sobie ceniłem. „Modłości” sprawiają wrażenie logicznej kontynuacji „Szmaragdu bazyliszka”, przynajmniej z początku. Tak jak w tamtym utworze mamy narastające, choć nie takie długie intro, dopiero potem zespół atakuje by znowu zwolnić, następnie przypuścić kolejną szarżę i wreszcie zakończyć kolejnymi sennymi, czystymi dźwiękami. Tu dochodzimy do kolejnego punktu stycznego z „Różami”, mianowicie po wybrzmieniu ostatnich „ładnych” tonów znienacka atakuje agresywny, kostkowany riff (zupełnie jak „Strzeż się plucia pod wiatr” następujący po „Wierzę”). To „Baba zakonna”, mój zdecydowany faworyt na „Popiórze”. Podoba on mi się najbardziej z dwóch powodów. Po pierwsze w końcówce pojawia się zabieg, którego nigdy wcześniej u Kata ani u Kat & nie słyszałem, mianowicie unisono wysokich tonów gitary basowej z riffem. Fajny patent, pasuje do muzyki tej grupy. Po drugie, po typowo thrashowej pierwszej części pojawia się mostek oparty na synkopach, a następnie płynny powrót do głównego riffu. Nawet w porównaniu do maksymalnie pokręconego technicznie albumu „Bastard” z 1992 robi to niezłe wrażenie. Mamy tutaj również dwie ballady: umieszczenie na początku w pełni akustycznej kompozycji „Łossod” miało zapewne na celu świadomie zdezorientować słuchacza zastanawiającego się nad tym, co dalej będzie się działo na płycie. Wiosła brzmią tu właściwie identycznie jak na „Buku”, aranż też zbytnio nie odbiega od bezprądowych wersji klasycznych utworów Kata z tamtej płyty. Drugą pościelówką jest numer tytułowy, wykorzystujący podobne rozwiązania co „Trzeba zasnąć” z „Szyderczego zwierciadła”, czyli akustyczne partie gitary rytmicznej i elektryczne prowadzącej. Jednak jeśli przyrównać te dwa kawałki do siebie pod kątem oceny, który jest lepszy, to „Popiór” wypada niestety blado. Ten utwór ratuje jednak nowy bębniarz grupy, Jacek Nowak. Jego gra dodaje temu kawałkowi werwy, szczególnie w tej części, w której nabija na hi-hacie zamiast na ridzie. A jak na tym albumie zaprezentował się sam lider formacji? Cóż latka lecą, więc nie może on sobie już pozwolić na swoje firmowe niegdyś przeszywające dreszczem falsetowe piski. Na „Biało-Czarnej” jeszcze próbował, ale już tam było słychać, że na jego dawną barwę głosu nie ma co liczyć. Tutaj odnalazł dla siebie nową formułę: zamiast próbować na siłę dosięgnąć górek przeplata dostojnie brzmiący, nasycony złowrogimi pomrukami bas z odrobiną melodyjnego tenoru co wychodzi mu naprawdę przekonująco i pasuje do klimatu muzyki. Za to w tekstach Roman nie zmienił się w ogóle: z właściwą dla siebie swadą porusza tematy niewygodne, wytyka przywary i bluźni tak jak on to tylko potrafi najlepiej. Podsumowując, „Popiór” to świetny album. Przez chwilę już zaczynałem tracić wiarę w to, że Kat & wyda jakąkolwiek płytę, a nawet jeśli to będzie ona wymęczona do bólu. Nie jest tak. Myślę, że obecność w składzie dwóch Jacków, obu niemal o pokolenie młodszych od wokalisty ma kluczowe znaczenie dla artystycznej wartości „Popióra”. Do kapeli wpłynęła świeża krew, a ona praktycznie zawsze daje zastrzyk dobrych pomysłów. Nie jest to płyta przełomowa, ale jest naprawdę solidna i myślę, że spokojnie można ją postawić na półce obok „Oddechu wymarłych światów” czy oryginalnych „Szóstek”. 9/10 Patryk Pawelec
Kat - 666 Wydawca: Klub Płytowy Razem / Nuclear War Now! Productions / Stuff / Silverton / DBC Rok wydania: 1986 Metal I Piekło Diabelski Dom, cz. I Morderca Masz Mnie Wampirze Czas Zemsty Noce Szatana Diabelski Dom, cz. III Wyrocznia Czarne Zastępy 666 Skład: Roman Kostrzewski - śpiew; Piotr Luczyk - gitara, chórki; Ireneusz Loth - perkusja, chórki; Wojciech Mrowiec - gitara, chórki; Tomasz Jaguś - gitara basowa, chórki Produkcja: Krzysztof Domaszczyński Metal był zawsze muzyką opozycyjną w stosunku do typowo konsumpcyjnego i purytańskiego społeczeństwa, dlatego budził wśród różnego rodzaju tradycjonalistów wiele kontrowersji. W niemal każdym kraju znalazł się jakiś metalowy skandalista, a w polskich warunkach sporo w tych kategoriach mówiło się o twórczości zespołu Kat, której zarzucano propagowanie satanizmu i deprawację młodzieży. Nazwa grupy pochodzi ponoć od rejestracji samochodowej, typowej dla miasta Katowice. Zespół uformowali w 1979 r. gitarzysta Piotra Luczyk i perkusista Ireneusz Loth. Zanim formacja zasłynęła jako polski prekursor heavy i thrash metalu, muzycy grali instrumentalnego hard rocka i wpływy tego gatunku będą jeszcze słyszalne na pierwszych płytach Kata. Najwięcej kontrowersji wywoływała osoba wokalisty Romana Kostrzewskiego, który dołączył do zespołu nieco później, w 1981 r. Charakterystyczny sposób śpiewania Kostrzewskiego, pełen jęków, westchnień, zawodzeń i innego rodzaju artykulacji w połączeniu z tekstami o tematyce wampiryczno-diabelskiej po prostu musiał budzić niepokój w katolickiej Polsce. Zresztą liryki Romana z pierwszych wydawnictw Kata były też poddawane krytyce i z innego powodu - nie zawsze są to po prostu teksty wysokich lotów. Dla mnie nie ma to większego znaczenia, liczy się klimat kompozycji i jeśli wokaliście uda się stworzyć odpowiednią kombinację środków wyrazu, to dużo więcej do szczęścia nie trzeba. A Kostrzewskiemu się to udaje, ba, pod tym względem wydawnictwo 666 uważam nawet za najlepsze w dyskografii grupy. Co sprawia, że darzę je takim sentymentem? Paradoksalnie, jego pozorne słabości jak choćby samo brzmienie i produkcja, są akurat jego największymi atutami. Piwniczne, ostre brzmienie gitar dobrze się komponuje z zawodzącym głosem wokalisty, więc osoby podatne na wszelkiego rodzaju psychosugestie mogą faktycznie uwierzyć, że ta muzyka pochodzi od samego diabła. Sama płyta jest polskojęzyczną wersją wydanego wcześniej albumu Metal And Hell i w moim odczuciu wypada lepiej, kiedy materiał odśpiewywany jest w rodzimym języku. Pierwsze w zestawie jest Metal I Piekło, nagranie utrzymane w stylistyce szybkiego heavy/black metalu, podobnego nieco do pierwszej płyty Bathory i niektórych kawałków Venom. Dość techniczne i poprawnie zagrany zestaw dźwięków, ale to jeszcze na szczęście nie jest szczyt możliwości kompozytorskich zespołu. Sto razy lepszy jest Diabelski Dom, cz. I, numer osadzony bliżej konwencji klasycznego hard rocka, a do tego uzbrojony w liczne, łatwo wpadające w ucho melodie. Jest bardziej skoczny, dynamiczny, mimo swych mrocznych tekstów nawet dość wesoły. Fani starego, dobrego hard rocka powinni się z nim obowiązkowo zapoznać. Wraz z Mordercą grupa powraca do stylistyki szybkiego heavy metalu, okraszonego ponurym i pełnym grozy głosem Kostrzewskiego, gdzieniegdzie też adekwatnymi do nastroju chórkami. Nie muszę chyba dodawać, że takich ścieżek najlepiej słucha się z wieczora, w przyciemnionym pokoju i będąc po kilku kieliszkach czerwonego wina... Dalej nadciąga Masz Mnie Wampirze, jeden z moich absolutnych faworytów z tego krążka. Solidne, hard rockowe riffy suną do przodu, a zaraz potem Kostrzewski wchodzi ze swoim wokalem przypominającym jęki jakiegoś potępieńca, uwięzionego w lochach średniowiecznego zamku (albo ducha tegoż kilkaset lat później) i udaje mu się tę werwę utrzymać do końca nagrania. W refrenach z kolei dominuje śpiew bliższy szeptowi, wciąż jednak bez psucia pierwotnego zamysłu kompozycyjnego. No i za solówką coś pięknego, wspaniała melodia wygrywana przez gitary z towarzyszeniem sekcji rytmicznej, niby jakby z innej bajki, a jednak pasująca do utworu jak ulał. Stylistyka gry zmienia się wraz z utworem Czas Zemsty. Jest to taka heavy metalowa ballada, gdzie niektóre partie wokalne są wręcz recytowane, próżno natomiast szukać gitar akustycznych i tym podobnych rzeczy zazwyczaj kojarzonych z balladami. Po postu wolna, ale nie pozbawiona ciężkości kompozycja, brzmiąca trochę, jakby była napisana do wykonania w okolicach cmentarza czy kostnicy. Noce Szatana to znów takie szybsze heavy, w którym niektóre zagrywki przywodzą mi na myśl kawałki wczesnych Megadeth i Mercyful Fate. Miło mieć świadomość, że już w połowie lat '80 mieliśmy w Polsce zespoły grające na światowym poziomie. Na kolejnej pozycji Diabelski Dom, cz. III, czyli trzecia część rozpoczętej wcześniej opowieści. Nieco słabsza od części pierwszej i drugiej, ale zaraz zaraz, właśnie, gdzie zagubiła się część druga? Spokojnie, znajdziemy ją na płycie Oddech Wymarłych Światów, gdzie Kostrzewski raz jeszcze zabłyśnie ze swoim talentem wokalnym. I znów jeden z moich ulubieńców na krążku - Wyrocznia. Uwielbiam te wszystkie melodie tutaj występujące, uwielbiam to, co tutaj ze swym głosem wyrabia gardłowy. Czuć grozę, czuć obłęd i potępienie, prawdziwie diabelska muza. Wszystko strukturalnie osadzone gdzieś pomiędzy rytmicznym hard rockiem a heavy metalem, po raz kolejny czuję dumę, że nagranie zostało skomponowane w kraju nad Wisłą. Trochę niepotrzebnie zespół pozwolił sobie na galopadę przed solówką, ale i tak nie psuje to pozytywnego obrazu całości. Lubię też i Czarne Zastępy, głównie za samą muzykę gdyż akurat tutaj liryki faktycznie nie są najwyższych lotów. Zazwyczaj je ignoruję, traktując głos Kostrzewskiego po prostu jako jeden z instrumentów. Ostatni w zestawie jest numer tytułowy, 666. Raz jeszcze powrót do heavy/speed metalu, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Kompozycja prostsza i sporo ustępująca połowie nagrań z tego wydawnictwa, ale na szczęście i tutaj formacja nie zapomniała o zamieszczeniu kilku chwytliwych melodii. Dziwią mnie niektóre opinie wygłaszane przez, niestety w większości, domorosłych "ekspertów", którzy tej płycie wystawiają niskie noty. Jak dla mnie ten krążek to absolutna klasyka polskiego metalu i Kat zasłużenie zaliczany był do naszej gatunkowej wielkiej trójcy obok TSA i Turbo. Cholernie dobry album nietuzinkowego zespołu z charyzmatycznym frontmanem, w dodatku obdarzonym nieprzeciętnym głosem. Polecam. Oficjalna strona zespołu Kat i Roman Kostrzewski: Oficjalna strona zespołu Kat:
Sklep Muzyka Ciężkie brzmienia Polska Data premiery: 2016-06-06 Rok nagrania: 1987 Rodzaj opakowania: Jewel Case Producent: Metal Mind Productions Wszystkie formaty i wydania (2): Cena: Oferta : 34,99 zł 34,99 zł Produkt w magazynie Empiku Wysyłamy w 24 godziny Oferta ART-BOX : 44,90 zł Oferta dvdmax : 45,99 zł Wszystkie oferty Najczęściej kupowane razem "Posłuchaj" "Posłuchaj" Płyta 1 1. Porwany Obłędem 2. Śpisz Jak Kamień 3. Dziewczyna W Cierniowej Koronie 4. Diabelski Dom Cz. II 5. Mag-sex 6. Głos Z Ciemności 7. Bramy Żądz Opis Opis Legenda polskiej sceny muzycznej powraca! Po latach oczekiwań fanów - ponownie w sprzedaży jedna z najbardziej klasycznych pozycji muzyki metalowej! "Oddech wymarłych światów" to reedycja drugiej studyjnej po "666" i jej anglojęzycznej wersji "Metal and Helll" płyty Kata, która pierwotnie wydana została w 1988 roku. Album uznany został w licznych podsumowaniach jako jedna z najlepszych płyt w historii polskiej muzyki metalowej. Reedycja wierna jest swojemu oryginałowi i wydana zostanie z najwyższą dbałością o każdy szczegół. Polecamy! Płyta wydana w klasycznym plastikowym opakowaniu typu "jewel case"! Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1125064706 Tytuł: Oddech wymarłych światów (Reedycja) Wykonawca: Kat Dystrybutor: Metal Mind Productions Data premiery: 2016-06-06 Rok nagrania: 1987 Producent: Metal Mind Productions Nośnik: CD Liczba nośników: 1 Rodzaj opakowania: Jewel Case Wymiary w opakowaniu [mm]: 125 x 10 x 140 Indeks: 19700847 Recenzje Recenzje Dostawa i płatność Dostawa i płatność Prezentowane dane dotyczą zamówień dostarczanych i sprzedawanych przez empik. Wszystkie oferty Wszystkie oferty Empik Music Empik Music Inne tego wykonawcy W wersji cyfrowej Najczęściej kupowane Inne tego dystrybutora
kat oddech wymarłych światów recenzja